spot_img

Dramat biblioteki. Skradziono drogi sprzęt i efekty 6-miesięcznej pracy bibliotekarzy

Wracamy znów do Słupska. Miejska Biblioteka Publiczna stała się celem złodziei, którzy skradli sprzęt do digitalizacji warty 20 tysięcy złotych i niedające wycenić się efekty wielomiesięcznej pracy bibliotekarzy. To kolejny przejaw agresji wobec biblioteki – kilka miesięcy temu informowałam o zniszczeniu książkomatu tuż przed jego otwarciem. O zdarzeniach rozmawiałam z Danutą Rakowską, dyrektor biblioteki.

Barbara Maria Morawiec: Co się stało i co skradziono?

Danuta Rakowska: Słupska biblioteka ostatnio jest pod ostrzałem osób, które mają na celu dewastację oraz kradzież mienia będącego naszą własnością. W sierpniu zdewastowano nam książkomat, wówczas skradziono z niego tablet, a w nocy 11 lutego włamano się do biblioteki cyfrowej. Skradziono sprzęt o wartości około 20 tysięcy złotych. Muszę podkreślić, iż sprzęt którym posługują się pracownicy Bałtyckiej Biblioteki Cyfrowej to sprzęt bardzo profesjonalny, wysokiej jakości. Nasza biblioteka mogła go zakupić tylko dzięki pozyskanym środkom zewnętrznym. Oprócz sprzętu należy też wspomnieć, że skradziono 6-miesięczną pracę jaką na co dzień wykonują pracownicy biblioteki cyfrowej. Tego nie da się wycenić. Dla mnie jest to bezcenne. Były to opracowane, gotowe do publikacji pliki zdigitalizowanych materiałów dotyczących naszego regionu.

BMM: Czy biblioteka stosuje specjalne zabezpieczenia?

DR: Pomimo zabezpieczeń – posiadamy okna antywłamaniowe oraz alarm – złodziejom udało się dostać do naszych pomieszczeń.

BMM: Jak zdarzenie przełoży się na pracę biblioteki? Czy i kiedy uda się odzyskać dane zapisane na dyskach skradzionych komputerów?

DR: Na szczęście jesteśmy ubezpieczeni. Mam nadzieję, że ubezpieczenie chociaż w części pokryje koszty zakupu nowego sprzętu. Jeżeli chodzi o pliki to posiadamy wersja pierwotną, więc należy od początku przygotować materiał do publikacji.


BMM: Zgłoszenie niezwłocznie trafiło na policję. Jakie działania zostały już podjęte?

DR: Nie ukrywam, że moim pierwszym odruchem po włamaniu była niemoc. Widok wyrwanych okien bałagan w pracowni, porozrzucane dokumenty, ślady butów na ścianie i biurkach pracowników był przerażający. Sama myśl, że ktoś pod naszą nieobecność przebywał w pomieszczeniach biblioteki paraliżowała nas. Mam nadzieję, że sprawcy zostaną złapani. My natomiast podjęliśmy działania, aby jeszcze lepiej zabezpieczyć budynek. Staraliśmy się też nagłośnić sprawę, poinformować okoliczne lombardy. Jaki będzie finał całego zdarzenia nie wiemy. Mamy nadzieję, że zakończy się pomyślnie.

BMM: Czy nad biblioteką ciąży fatum czy pewne osoby nie dbają o dobro publiczne?

DR: Nie chcę myśleć, że te przykre dla nas sytuacje to jakieś fatum, lecz przykry zbieg okoliczności. Chcę myśleć, że te osoby, które przywłaszczyły sobie nasz sprzęt, to wyjątek, a społeczeństwo ma świadomość i dba o dobro publiczne. Kultura jest słabo dofinansowana, jeżeli chcemy zaproponować mieszkańcom nowoczesne rozwiązania, kulturę na miarę XXI wieku, musimy pozyskać środki zewnętrzne. Piszemy wnioski startujemy w konkursach, poświęcamy czas i energię. Nasi odbiorcy to doceniają, niejednokrotnie dając temu wyraz, angażując się w proces realizacji.

BMM: Na koniec chciałam zapytać, co z książkomatem, który został wcześniej zdewastowany.

DR: Po naprawie i zabezpieczeniu książkomat służy naszym czytelnikom. Słupszczanie chętnie z tej usługi korzystają. Umożliwienie Słupszczanom dostępu do bezpiecznego i komfortowego korzystania ze zbiorów biblioteki był moim priorytetem, szczególnie w czasie pandemii. Książkomat jest też idealnym rozwiązaniem dla osób zabieganych i zapracowanych, którym brakuje czasu na wizytę w bibliotece i nie mają możliwości skorzystania z wypożyczalni stacjonarnej w godzinach jej otwarcia.

BMM: Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że sprawa zakończy się pozytywnie dla biblioteki.


Źródło zdjęć: freepik.com