W „Przekroju” ukazał się interesujący artykuł „Człowiek orkiestra wśród książek”. Jego autorem jest Marcin Kozłowski, który zastanawia się, czy wśród tysięcy książek i wszechobecnej bibliotecznej ciszy możliwe jest przeżywanie prawdziwych, czasem obezwładniających wzruszeń, doświadczenie radości, strachu albo wydzielenie dużej dawki adrenaliny.
To bardzo ciekawe pytanie pokazuje perspektywę użytkownika bibliotek, ale i opisuje etapy zaspokajania potrzeb i sprecyzowanych oczekiwań miłośników literatury.
Szczególnie warte uwagi są opinie bibliotekarzy z warszawskich bibliotek publicznych: Praga-Północ, Mokotów i nie tylko. W dalszej części materiału o książkach po przejściach, (nie)oddawaniu książek w terminie.
Odpowiedź na zadane pytanie przez autora jest prosta, ale ukazuje codzienność biblioteczną i zmagania bibliotekarzy, nawet w sytuacjach, które podnoszą ciśnienie. Aby zrównoważyć wszystko znajdzie się też kilka miłych wspomnieć o starszych osobach i pomocy. Oczywiście autor podkreśla, że „Wszyscy [bibliotekarze – red.] zapewniają, że nie narzekają na nudę, bo sensem ich pracy tak naprawdę wcale nie są książki. Sens nadają jej ludzie”.
Czasem między regały może zajrzeć też niebezpieczeństwo. Jedna z bibliotekarek miała już do czynienia z osobami pod wpływem alkoholu i narkotyków. „Trzeba być dyplomatycznym” – mówi, kiedy pytam, jak sobie radziła. Innej przy wyproszeniu podchmielonego czytelnika pomógł pracownik gminnego urzędu znajdującego się w pobliżu.