To nie pierwszy taki przypadek w Polsce. Z problem utrzymania mikrobibliotek zmaga się wiele miejscowości. Oto przykład zdewastowanego projektu Biblioteki plenerowej na warszawskim Ursynowie zrealizowanego za prawie 9 tys. W rozmowie z autorem projektu m.in. o tym jak przeciwdziałać niszczeniu mienia publicznego oraz rozwiązaniu sytuacji.
Podziemie książek
Biblioteka plenerowa „Podziemie książek” w warszawskiej dzielnicy Ursynów znajduje się w przejściu podziemnym pod ul. Jastrzębowskiego i działa na zasadzie bookcrossingu. Została ona ulokowana w niezagospodarowanej wnęce o wymiarach 150x140x30 cm. Jednak już po 5 dniach po ponownym otwarciu wandale zdewastowali bibliotekę. Tak wyglądała jeszcze miesiąc temu (poniższe zdjęcie z archiwum mieszkańca Ursynowa z facebookowej grupy Obywatele Ursynowa, warto zapoznać się również z komentarzami).
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10208713632872968&set=pcb.1733208993412793&type=3
Projekt społeczny zniszczony przez społeczność
W ubiegłą niedzielę wybrałam się na warszawski Ursynów zobaczyć, jak teraz wygląda Podziemie Książek. Przyznam, że okolica, w której mieści się mikrobiblioteka nie napawa optymizmem. Gdyby nie wcześniejsze wskazówki, nawet nie wiedziałabym, że w tym miejscu istnieje półka z książkami. Gdy już odnalazłam to czego szukałam, a raczej domyśliłam się, to przez długą chwilę wahałam się czy bezpiecznie jest otworzenie tych drzwi… W ostateczności udało się. I tu kolejne zaskoczenie, które najlepiej zobrazować.
Dodam, że wcześniej znajdowały się tam banery z cytatami oraz informacją o stanie czytelnictwa w Polsce. Wszystko na białych ścianach. Wnęka z przeszklonymi drzwiami odsłaniała półki z książkami i zachęcała do skorzystania. Teraz jest to podziemie o prawdziwie negatywnym wydźwięku.
W obronie
Podziemie książek powstało z inicjatywy warszawskiego radnego dzielnicy Pawła Lenarczyka działającego w Stowarzyszeniu Otwarty Ursynów. Biblioteka została sfinansowana w ramach budżetu partycypacyjnego jako zadanie „Podziemie książek – Biblioteka plenerowa”.
Barbara Maria Morawiec: To było re-otwarcie Podziemia książek. Niestety po 5 dniach powtórzyła się sytuacja sprzed kilku miesięcy. Jak ją rozwiązać?
Paweł Lenarczyk: Przejście podziemne pod ul. Jastrzębowskiego na warszawskim Ursynowie to także legalna galeria graffiti. Niestety to miejsce jest rzadko uczęszczane przez mieszkańców. Miałem nadzieję, że jeżeli będzie tam biblioteka plenerowa to więcej mieszkańców będzie tam przychodziło. I faktycznie mieszkańcy ją częściej odwiedzają i są zatroskani jej losem. Podejmuję różne próby, aby uratować to miejsce przed zapomnieniem. Poprosiłem władze dzielnicy, aby wyznaczyć w tym przejściu podziemnym miejsca do handlu obwoźnego. Zostały one wyznaczone i czekają teraz na kupców, którzy będą chcieli tam sprzedawać warzywa, owoce, chemię gospodarczą lub produkty regionalne. Poprosiłem również władze dzielnicy o zamontowanie tam monitoringu miejskiego. Te działania powinny pomóc w poprawie sytuacji.
BMM: W opisie projektu można przeczytać, że przewidziany został koszt eksploatacji efektu realizacji projektu w kolejnych latach, jednak nie uwzględnia on zniszczeń. Czy przewidziano koszty od nieszczęśliwych wypadków?
PL: Na te chwilę dzielnica pomagała mi w konserwacji biblioteki po zniszczeniach i liczę, że tak będzie nadal. Potrzebujemy czasu, aby mieszkańcy nauczyli się odwiedzać nową bibliotekę, która muszą się zaopiekować. Bez mieszkańców, którzy będą brali książki i je tam przynosili rzadna idea biblioteki plenerowej się nie sprawdzi. Zanim jednak to nastąpi musi minąć trochę czasu.
BMM: Idea projektu była i jest dalej słuszna. Jakie kroki zostaną podjęte w celu naprawy zdewastowanej Biblioteki plenerowej – czy zostaną podjęte, a sprawcy ujęci? Czy monitoring mógłby pomóc ochronić bibliotekę?
PL: Sprawcy nie zostali ujęci i raczej na to nie liczyłem, ale poprosiłem o większą opiekę nad tym miejscem. Mam nadzieję, że montaż miejskiego monitoringu pomoże w tym względzie. Parę razy apelowałem do środowiska ursynowskich grafficiarzy, aby wspólnie zaopiekować się tym miejscem. Na razie te apele są bez odzewu.
BMM: Czy warto powierzyć komuś opiekę nad Podziemiem Książek, np. pobliskiej bibliotece?
PL: Biblioteka plenerowa znajduje się pod opieką niedalekiej wypożyczalni publicznej przy ul. ZWM. Dyrektor Ursynoteki p. Anna Wolska obiecała, że co jakiś czas będzie uzupełniała zasoby biblioteki plenerowej. Ta deklaracja bardzo cieszy i jest dużym wsparciem dla tego projektu. Warto wspomnieć, że nasza dzielnica to jedna z czterech w Warszawie, gdzie czytelnictwo wzrasta i to bardzo cieszy.
BMM: Czy zostanie zrealizowana deklaracja z opisu projektu „W przyszłości, jeżeli pomysł ten sprawdzi się i miejsce to będzie często odwiedzane, można pomyśleć nad zwiększeniem ekspozycji dla kolejnych książek, jak również pomyśleć o formule wystaw malarskich czy prezentacji poezji ale to zapewne już pomysł na kolejny Budżet Partycypacyjny”?
PL: Nie ukrywam, że projektując w przejściu podziemnym Bibliotekę plenerową myślałem, że z czasem w przejściu tym będzie mógł powstać „bunkier” artystyczny, gdzie będą organizowane różne artystyczne inicjatywy. Jeżeli ktoś ma taki pomysł, to na pewno będę wspierał go w jego realizacji. Takie miejsca bez ludzi niestety ulegają zapomnieniu. Biblioteka plenerowa jest elementem „ożywienia” tego miejsca i mam nadzieję, że z czasem to się stanie.
Problem dotyczy wielu miejscowości
Problem utrzymania bibliotek to nie tylko lokalizacja, ale także uzupełnianie księgozbioru. Niestety mentalność Polaków pozostawia wiele do życzenia – „skoro książka jest za darmo to mi się należy”. Tak było w Bełchatowie, Łodzi i nie tylko. Głośną sprawą była ta z krakowskich Bronowic. Mimo, że mikrobiblioteka działała w galerii handlowej, to książki dosłownie rozkradziono. W tymże mieście w innej dzielnicy tj. na Nowej Hucie po otwarciu BookPark-ingu wandale pokusili się nawet o kradzież szklanych drzwi!
Drugą trudność sprawia opieka nad biblioteką plenerową. I tak książki z mikrobibliotek to także niezły interes dla antykwariuszy. Nie raz byłam świadkiem, że książki podarowane w ramach bookcrossingu i oznaczone specjalną pieczęcią lub naklejką trafiały do sprzedaży. Nikt nikogo nie zmusza do przynoszenia książek do bibliotek plenerowych, ale nie znaczy to, że możemy je sobie przywłaszczać lub wypożyczać na wieczne nieoddanie.
Bardzo dobrze działają półki bookcrosingowe ulokowane w konkretnych instytucjach, ale tu nadzór jest cały czas. Poniżej przykład mikrobiblioteki z Ostrowca Świętokrzyskiego, o którą dba cała lokalna społeczność. Warto też wzorować się na Wrocławiu. Dla porównania w Warszawie można… działa tu np. taka mikrobiblioteka w budce telefonicznej.
Więcej przykładów mikrobibliotek TUTAJ. Wkrótce także o BiblioboXX 😉