W Nowej Zelandii zaproponowano ustawę o prostym języku, która czeka na zatwierdzenie. Nowe przepisy mają zakazać używania trudnego słownictwa czy urzędniczego żargonu. Dokumenty tradycyjne i cyfrowe z urzędów mają być zrozumiałe dla obywateli.
Wczoraj w Rzeczpospolitej ukazał się artykuł właśnie na ten temat Urzędnicy mają pisać „po ludzku”. W ustawie zdefiniowano, czym jest „prosty język”. Jak przytacza Izabela Popko, autorka artykułu:
Określenie to oznacza po pierwsze, że komunikaty mają być dopasowane do kompetencji językowych ich odbiorców. Po drugie zaś, prosty język to taki, który jest jasny, zwięzły i dobrze skonstruowany pod względem gramatycznym.
W dalszej części tekstu opisano kto czuwa nad klarownością oficjalnych komunikatów, podano opinię posłanki odpowiedzialnej za ustawę, powodach powstania ustawy, a nawet wskazano głos sprzeciwu w tej kwestii.
Więcej: rp.pl
Źródło zdjęć: freepik.com