Prawie 5 tys. książek własnoręcznie wykonanych przez 25 lat – to efekty projektu Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Komisji Edukacji Narodowej w Warszawie. O szczegółach i kulisach sukcesu opowiada Robert Miszczuk.
Projekt „Wydajemy Własną Książkę” to konkurs na książkę wykonaną własnoręcznie. Efekty zachwycają wspaniałymi tekstami, barwnymi ilustracjami i fotografiami, elementami biblioterapeutycznymi oraz niezwykłymi oprawami. Jak wiemy dziecięca wyobraźnia nie zna granic, a twórczość młodzieży czasem wymyka się spod kontroli, dlatego Pedagogiczna Biblioteka Publiczna im. KEN w Warszawie wraz z Młodzieżowym Domem Kultury „Muranów” i innymi instytucjami postanowili dać młodym pole do popisu… a raczej do tworzenia własnych książek. Przedsięwzięcie jest realizowane przez bibliotekarzy, nauczycieli, rodziców i juniorów z pasją. Robert Miszczuk, jeden z koordynatorów projektu, podzielił się z Lustrem Biblioteki swoimi doświadczeniami oraz wrażeniami z 25 lat tradycji.
Barbara Maria Morawiec: Jakie były początki projektu Wydajemy Własną Książkę?
Robert Miszczuk: Na początku było „Drzewo” – edukacyjny program ekologiczny opracowany i koordynowany przez Marię Podlasiecką z Młodzieżowego Domu Kultury „Muranów”. Realizowało go kilka instytucji, w tym nasza biblioteka. Inaczej rzecz ujmując postanowiliśmy pokazać dzieciom życie książki od autora do czytelnika prezentując zawody i instytucje z tym związane. Znalazły się tutaj propozycje wycieczek do papierni, drukarni, księgarni, wydawnictwa. Na terenie PBW realizowaliśmy zajęcia: literackie, edytorskie, edytorsko-plastyczne, bibliofilskie, ukazujące związek funkcji książki z jej budową. Wszystko pod czujnym okiem Joanny Papuzińskiej, która prowadząc konwersatorium w PBW, uczyła nas nowych form pracy z czytelnikiem.
Dzieci miały też okazję zapoznać się z objazdową wystawą, przygotowaną przez UNESCO, dotyczącą barier w dostępności do książki na świecie, którą prezentowaliśmy, w tym czasie, w Bibliotece na Smyczkowej. W ramach projektu powstały piękne makiety i gotowe książki. Wówczas, dyrektor MDK „Muranów” Aniela Moszyńska zaproponowała, żeby program przekształcić na konkurs „Wydajemy Własną Książkę”.
Uczestnicy pierwszego finału jednogłośnie postanowili pozostawić swoje książki w rękach organizatorów, jako zalążek przyszłej „Biblioteki Białych Kruków”. W dużym skrócie tak to się zaczęło … a był to rok 1993.
BMM: Celem oczywistym jest promocja czytelnictwa i książki. Co jeszcze jest ważne?
RM: Banalne pytanie okazuje się bardzo trudnym – z perspektywy czasu. Oczywiście, że głównym celem była promocja czytelnictwa i książki. Zakładaliśmy, że ponosząc trudy stworzenia własnej książki jej autor może stać się pisarzem, ilustratorem, wydawcą, ale przede wszystkim, świadomym czytelnikiem. Na początku istnienia projektu, była to taka nielekcyjna forma przysposobienia czytelniczo-informacyjnego, które realizowali w tym czasie, obowiązkowo nauczyciele bibliotekarze we wszystkich polskich szkołach. Ale na przestrzeni 25 lat cel ten zaczął nabierać innego znaczenia.
BMM: Jakie są zasady ogłaszanych konkursów?
RM: Na początku każdego roku szkolnego spotykają się dyrektorzy placówek współorganizujących konkurs „Wydajemy Własną Książkę”. Podsumowują ostatnią edycję konkursu i nakreślają ramy organizacyjne na nowy rok. Powstaje regulamin, który zamieszczany jest na stronach internetowych organizatorów i na blogu Wydajemy Własną Książkę. W tych samych miejscach publikowane są propozycje zajęć wspomagających uczestników i opiekunów powstających prac. Opiekunowie zainteresowani konkursem mogą z dziećmi wziąć udział w takich zajęciach lub na ich podstawie stworzyć własny projekt edukacyjny realizowany w placówce macierzystej lub w domu. Prace oceniane są przez niezależne komisje w trzech kategoriach: literackiej, plastycznej i edytorskiej. Książka nagrodzona we wszystkich kategoriach otrzymuje tytuł Złotej Książki. Zgłoszone do konkursu książki zasilają Bibliotekę Białych Kruków w MDK „Muranów” i są przez nią udostępniane. Konkurs adresowany jest do dzieci i młodzieży od przedszkola po szkoły średnie. Tu należy koniecznie dodać, że konkurs jest realizowany również w innych miejscowościach, w tym: na Błoniu, w Ciechanowie, w Dzierżąznej, w Grochowem, w Nowym Dworze Mazowieckim, w Sochaczewie.
BMM: Jaka była najbardziej zaskakująca propozycja książki?
RM: Nie ma jednej… Ale najbardziej – nieustająco – zaskakujące w tych pracach jest to, że zrobione przez dzieci „książeczki”, mimo nieudolnej często formy, błędów gramatycznych… nie są wcale „książeczkami”. To nie zabawki, a prawdziwe książki! Zawarte w nich, w formie literackiej i plastycznej, treści ukazują nam świat oczami dziecka, czyli człowieka na pewnym etapie jego życia. Bardzo często lektura tych utworów wywołuje poczucie niezrozumiałej, przez dorosłych, dojrzałości ich autorów. Jest to ich niepowtarzalna wartość. Do dziś mam w oczach „Kamienicę”, książkę zrobioną przez jedną z klas szkół praskich. Praca ta wywołała olbrzymią dyskusję komisji konkursowej, po której zmieniliśmy sposób oceniania prac. Dla jednych była nie do przyjęcia, dla innych stanowiła niepowtarzalny dokument życia społecznego tamtych lat. Wygrała druga opcja i praca dostała nagrodę. W tych książkach poruszane są często problemy ludzi młodych, o których nie rozmawia się oficjalnie ani w domach, ani w szkołach. Ten konkurs jest okazją ich pokazania i wyrażenia.
BMM: A najlepsze wykonanie?
RM: Też nie umiem wskazać. Są całe „szkoły wydawnicze” przepięknie wykonanych książek. Na początku najpiękniejsze wpływały z Lublina, Izabelina. Z Radomia przyjechały książki dotykowe, z tekstem w czarnodruku i brajlu. W ostatnich latach rewelacyjne, dla mnie, były prace przysyłane z Iwicznej pod Warszawą. W pierwszej edycji konkursu furorę zrobiła:
- „Niteczka kolorowaneczka” – przepiękny pomysł edytorski wykonany przez malutką dziewczynkę pracującą pod okiem taty – chyba – chirurga,
- „Szafa” – w każdej szufladzie opowiadanie, „Lekarstwo na nudę”, czyli puszka z wierszami-pigułkami,
- „Robaczek” – przygody robaczka mieszkającego w jabłku.
BMM: Dokąd wędrują książki stworzone przez uczestników?
RM: Książki wykonane na konkurs wpływają do Biblioteki Książki Dziecięcej MDK „Muranów”, zwanej przez nas potocznie, ze względu na charakter zbiorów, Biblioteką Białych Kruków. Można
z nich korzystać w czytelni indywidualnie i grupowo na specjalnie organizowanych zajęciach. Jest też wydzielony „księgozbiór wędrowny”, który na zaproszenie odwiedza szkoły i biblioteki.
To ostatnie zadanie realizuje głównie Biblioteka Pedagogiczna z Gocławskiej.
BMM: Jak przedstawia się projekt statystycznie po 25 latach?
RM: Z informacji, które otrzymałem od Pani Jolanty Rajskiej z Biblioteki Książki Dziecięcej MDK „Muranów”, Biblioteka Białych Kruków liczy obecnie 4976 woluminów, wykonanych przez 7459 autorów, którymi opiekowało się 1531 nauczycieli z 892 placówek z 66 miejscowości. Niestety dane nie uwzględniają pierwszych lat konkursu.
BMM: Jaka sytuacja zapadła Państwu najbardziej w pamięci?
RM: Na galach najbardziej uroczy są oczywiście najmłodsi uczestnicy. Ale wydarzenie, które na zawsze utkwiło w mej pamięci i podrywa do działania w chwilach zwątpienia, miało miejsce na Targach Książki Edukacyjnej „Edukacja XXI”. Dyrektor Andrzej Pieniak przydzielił nam stoisko na tyle duże, że pozwoliło zorganizować wystawę książek, małą czytelnię oraz stanowiska na których powstawała „książka targowa” z maszynami do pisania, długopisami, kredkami, farbami. Pod hasłem „każdy pisać może, trochę lepiej lub trochę gorzej” zapraszaliśmy zwiedzających do wspólnej zabawy – tworzenia wspólnej książki. Pomysł okazał się trafiony, ale kiedy przy stoliku usiadła kilkunastoletnia dziewczyna, która obejrzała leżące na stosie prace innych, pomyślała chwilę i sama zaczęła pisać. Kiedy skończyła, przywołała do siebie stojącą przy sąsiednim stoisku kobietę i pokazała swoją pracę. Ta popatrzyła, skrzywiła się, przekazała dziewczynie na ucho jakieś uwagi i odeszła. Dziewczyna smutno spojrzała na kartkę, podarła ją i ruszyła w ślad za kobietą. Był to dla mnie wstrząsający przykład, jak łatwo można podciąć skrzydła młodej osobie. Zrozumiałem też, na czym polega prawdziwe „wsparcie”.
Zupełnie inaczej wyglądało drugie wydarzenie, gdy targi dobiegały końca. Zwiedzających było już niewielu. Stanowiska z maszynami do pisania były wolne. Na końcu naszego korytarza pojawił się chłopiec, który na co dzień żebrał pod drzwiami Pałacu Kultury. Widywałem go w poprzednich dniach, jak z daleka przyglądał się temu co działo się na naszym stoisku. Tym razem podszedł do nas. Spytał czy może popisać na maszynie. Pomogłem mu włożyć kartkę, pokazałem kilka rzeczy i dyskretnie się oddaliłem. Zaczął pisać, lecz po jakimś czasie znudziło go to. Rozejrzał się, czy nikt nie patrzy i zaczął pisać szybko, jak maszynistka, błyskawicznie przesuwając wałek po usłyszeniu dzwonka. Skończył. Wyjął kartkę, znów się rozejrzał, czy nikt nie widzi i włożył ją w środek stosu. Zadowolony, dziarskim krokiem pomaszerował do wyjścia. Po tym co zobaczyłem, w głowie zostało mi jedno: „każdy pisać może… każdy chce być kimś”, musi tylko mieć do tego odpowiednie warunki. A na koniec powiem Państwu, jakie słowa napisał chłopiec zanim go to zmęczyło i postanowił zostać „zawodowym pisarzem”. Były to słowa znanej mu piosenki: „czarny chleb i czarna kawa” a dalej…bezładne litery.
BMM: Jakie są plany na przyszłość?
RM: Konkurs wojewódzki trwa nadal i jest modyfikowany według potrzeb przez organizatorów. Natomiast w Bibliotece na Gocławskiej prowadzimy od trzech lat pilotażowy projekt dla placówek pracujących z dziećmi z autyzmem. Chcemy placówkom specjalnym przybliżyć naszą metodę pracy z książką.
BMM: Co doradziłbym Pan innym bibliotekarzom przymierzającym się do podobnej inicjatywy?
RM: Po pierwsze skorzystać z bloga Wydajemy Własną Książkę, gdzie znajduje się wyczerpująca odpowiedź na to pytanie. Po drugie prezentujemy na blogu przykłady „dobrych praktyk” z różnych miejscowości – są gotowe wzorce, zdjęcia i opisy. Tym, którzy nie lubią Internetu podam najprostszą receptę:
- Nawiązać współpracę z jednym z „gniazd” organizujących konkurs.
- Zorganizować wystawę prac konkursowych.
- Zorganizować spotkanie osób zainteresowanych konkursem z jednym z organizatorów.
- Utworzyć zespół organizacyjny konkursu i działać.
- Jeżeli nie jesteśmy gotowi na samodzielną organizację konkursu staramy się podłączyć do już istniejących.
Zapraszam już teraz wszystkich zainteresowanych projektem na stanowisko Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej, gdzie będzie można m.in. zobaczyć wybrane prace i nie tylko! Stoisko 368/G.