Powieść Szkoła Dyrektora Dreamera jest oparta na pomyśle połączenia kilkunastu przygodowych motywów, doskonale znanych z literatury młodzieżowej. Piracki statek, dżungla, magiczne zwierzęta… Czy warto ją przeczytać?
Nieco dziwna nastolatka
Rodzice zamiast słuchać, wiecznie mówią, nauczyciele zamiast rozbudzać pasję, krytykują, a klasowe koleżanki zainteresowane są wyłącznie kosmetykami i fryzurami… Elizabeth nie czuje się spełniona w żadnym z tych obszarów. Tymczasem w okolicy rozchodzi się wieść o elitarnej, żeglującej po morzach Szkole Dyrektora Dreamera – placówka, jak głosi ogłoszenie, już w dwa semestry przystosuje do nauki nawet najbardziej nieskorych adeptów. Rodzicom Elizabeth wydaje się, że jest to idealne rozwiązanie dla nieco dziwnej córki. I tak nastolatka trafia na Dominique – na statek, na którym obowiązuje reguła
Nie wolno się lenić, obijać, narzekać, marudzić, wymyślać, gadać bzdur, wyzywać się, obrażać
Przygodówka wśród innych klasyków
Szkoła dyrektora Dreamera jest klasyczną przygodówką dla młodzieży. Znajdziecie tu piracki statek, na którym rezyduje krwiożercza pantera, ukrytą w czymś na kształt dżungli posiadłość, dziennikarzy, usiłujących wyśledzić tajemniczą wyspę… Te wszystkie popularne motywy dźwięczały mi nieustannie z tyłu głowy: czy zajęcia o północy tai-chi i sam Dreamer nie przypominają przypadkiem Akademii pana Kleksa? Czy magiczne konie nie mają przypadkiem czegoś wspólnego z Harrym Potterem? Ilość inspiracji, z których Balcewicz czerpie jest według mnie odrobinę zbyt duża.
„Jeżeli ktoś wymaga od was pracy i dyscypliny, to wydaje się wam, że jest bandytą”
Podoba mi się, że autorka gdzieś wśród tych wszystkich przygodowych opowieści znalazła miejsce dla całkiem mądrego przekazu. Elizabeth, jak ogromna ilość dzieci, nie lubi się uczyć i uważa niektóre przedmioty za całkowitą stratę czasu. Matematyka – a szczególnie geometria – na co to komu? Po co się uczyć zupełnie nieprzydatnych rzeczy? Balcewicz zwraca uwagę na to częste zjawisko i próbuje w nieco zawoalowany sposób je oswoić. To chyba największy plus tej książki i zarazem jej rekomendacja: jeżeli znacie dzieci, które niezbyt ochoczo zabierają się do własnej edukacji i na nią nieustannie narzekają, może warto podsunąć im Szkołę dyrektora Dreamera.
Lustrzane inspiracje
Historia opowiedziana przez Balcewicz jest bogata w koncepty, które można wykorzystać do organizacji ciekawych zajęć. Koszulki z mądrymi cytatami, losowanie przez uczniów ich własnych totemów, zajęcia ruchowe na pirackim statku (takie jak turlanie beczek przez załogę, wspinaczka na maszty, wiązanie lin), nauka sporządzania map, warsztaty kreatywnego pisanie czy majsterkowanie – to tylko niektóre z elementów fabuły w świecie dyrektora Dreamera. Ciekawe, oryginalne, do wykorzystania w edukacji.
TYTUŁ: Szkoła dyrektora Dreamera
AUTOR: Justyna Balcewicz
ILUSTRATOR: Zofia Zabrzeska
WYDAWNICTWO: Skrzat
LICZBA STRON: 448
ROK WYDANIA: 2018