Najważniejsza jest codzienność i świadomość, że robiąc to, co lubimy, trafiamy do szerokiego grona odbiorców – podkreśla bibliotekarka z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Trzebini. To miejsce stworzone dla różnych grup społecznych i każdego kto zechce zrealizować tu swój pomysł jak np. koło dziewiarskie rozprawiające się o pasjonujących lekturach. Czym jeszcze się wyróżnia ta biblioteka?
Monika Kłak-Gorlewicz opowiada o tym, jak powinna być #mojabiblioteka i bibliotekarz. Warto podkreślić, że biblioteka w Trzebini jest laureatem wielu nagród dzięki aktywnej pracy bibliotekarzy i zaufaniu czytelników. Do listy zwycięstw można także dopisać konkurs #mojabiblioteka. To nie wszystko! Przeczytajcie wywiad, a dowiecie się jak działa biblioteka i o czym marzą bibliotekarze oraz lokalna społeczność.
Barbara Maria Morawiec: Jaka powinna być #mojabiblioteka?
Monika Kłak-Gorlewicz: #mojabiblioteka powinna być postępowa, czyli uwzględniająca wszelkie nowinki, ale jednocześnie dostrzegająca potrzeby czytelników. To także miejsce otwarte na zapotrzebowanie użytkowników w każdym wieku i działające w myśl hasła „Każdy znajdzie coś dla siebie”. Stąd teatrzyki i zabawy dla najmłodszych, warsztaty dla młodzieży, spotkania autorskie i dyskusyjne dla dorosłych oraz zajęcia dla seniorów. Oczywiście #mojabiblioteka powinna pełnić rolę „trzeciego miejsca”, w którym zawsze chętnie spędzamy czas i które wnosi wiele dobrego do naszego życia.
BMM: A bibliotekarz?
MKG: Bibliotekarz w pewnym stopniu staje się powiernikiem codzienności czytelnika. Nie tylko wypożyczamy i udostępniamy zbiory, ale też słuchamy i rozmawiamy, gdy jest taka potrzeba. To z kolei narzuca nam bibliotekarzom otwartość i komunikatywność, a przede wszystkim okazywanie empatii, bo czasem właśnie tego oczekują i potrzebują odwiedzające nas osoby.
BMM: W jaki sposób biblioteka stara się przyciągnąć użytkowników w różnych grupach wiekowych? Zacznijmy od najmłodszych.
MKG: W to zadanie zaangażowana jest każdy z biblioteki. Wypożyczalnia dla dzieci i młodzieży regularnie organizuje warsztaty biblioteczne i artystyczne, w czasie których dzieci szyją, szydełkują, lepią, malują. Zawsze w tle towarzyszy tym działaniom szerzenie czytelnictwa w ogóle, bo jest to dla nas cel nadrzędny. To tu organizujemy wszelkie zabawy okolicznościowe, m.in. Wieczory z Duchami, Lekcje Rycerskie, Tydzień z Internetem itd. W te wakacje np. koleżanki przeprowadzały projekt „Zostań Superczytelnikiem”, którego założeniem było zdobycie 5 odznak-sprawności – tworzyliśmy ilustracje do książek, robiliśmy zakładki, makiety miasta z materiałów ekologicznych, graliśmy w gry planszowe i dekorowaliśmy ciasteczka. Super sprawa dla wszystkich!
MKG: Pozostałe wypożyczalnie skierowane są na pracę z czytelnikiem prawie dorosłym, dorosłym lub 50+. W ofercie mamy regularnie odbywające się warsztaty dla młodzieży, spotkania autorskie, wieczory poetyckie, spotkania dla seniorów czy innych grup społecznych, kursy komputerowe itp. Elementem stałym są również wystawy – przygotowujemy takie okolicznościowe lub rocznicowe, np. z okazji 200-lecia nadania Trzebini praw miejskich.
BMM: Wydarzeń (współ)organizowanych jest mnóstwo. Które z nich szczególnie warto polecić?
MKG: W kalendarz imprez na stałe wpisały się pewne wydarzenia, które angażują nas wszystkich. Rokrocznie powtarzana Gra Miejska stała się symbolem biblioteki i sukcesywnie zwiększa się grono osób biorących udział w rodzinnych zmaganiach. Podobnie sprawa się ma z Dniami Trzebini, na których biblioteczne stanowisko być musi! I w końcu Narodowe Czytanie, którego organizacja z roku na rok zatacza coraz szersze kręgi i angażuje coraz więcej osób z różnych środowisk. Nowością jest Żywa Biblioteka, mój drugi faworyt, który również mam nadzieję stanie się stałym elementem naszych działań. Nie sposób pominąć tutaj także imprez charytatywnych, w których zawsze bierzemy udział, bo pomagać po prostu trzeba czy mniejszego rozmiaru działań, które systematycznie przeprowadzają koleżanki na wszystkich filiach. W najbliższym czasie planujemy wydawanie bibliotecznego biuletynu.
BMM: MBP w Trzebini zdobywa wiele nagród i wyróżnień. Które z nich jest dla biblioteki szczególnym osiągnięciem?
MKG: Wyróżnienia są ważne i nie można się oszukiwać, że jest inaczej. Ale tak naprawdę, zabrzmi to troszkę idealistycznie, najważniejsza jest codzienność i świadomość, że robiąc to, co lubimy, trafiamy do szerokiego grona odbiorców. Miło jest, gdy ktoś chwali koleżanki, bo „świetnie wytłumaczyły, jak posługiwać się komputerem”, „bo zrobiły wystawę, która przywołuje wspomnienia i zdobyły materiały, o których nikt wcześniej nie wiedział”, bo zorganizowały imprezę kulturalną, która poruszyła do głębi i o której kolejną odsłonę już padają pytania. Miłe jest zwykłe pozdrowienie na ulicy „Pani z biblioteki”. Takie wyróżnienia są dla nas najistotniejsze, ale oczywiście cieszą nas także te bardziej formalne. Z nich wszystkich chyba najbardziej cenimy Nagrodę dla Najlepszej Biblioteki w województwie Małopolskim w rankingu bibliotek przygotowanym przez Instytut Książki i redakcję Rzeczpospolitej w 2011 roku.
BMM: Jaka była najzabawniejsza historia, która zdarzyła się w bibliotece?
MKG: To dość skomplikowane pytanie. Ostatnio nasz stały czytelnik poprosił np. o przyszycie guzika 🙂 Częściej do czynienia jednak mamy z zabawnymi dialogami bądź przejęzyczeniami czytelników w sferze tytułów i autorów. Rzeczywiście jest czasem tak, jak w dowcipach o bibliotekach. Przychodzi młody człowiek i prosi o „Jądro Conrada” albo ktoś prosi o książki, których bohaterem jest koń… zakładam, że nie chodzi o historyczne romanse, w których jakiś koń non stop wozi jakąś damę lub jakiegoś dżentelmena, ale w duchu chce mi się śmiać… Zabawne sytuacje to najczęściej te związane z dziećmi, bo one są szczere. Czasem chyba aż za bardzo…A że niekiedy biblioteka działa jak konfesjonał, to…. reszty ciekawych historii można się tylko domyślać.
BMM: Biblioteka wspiera regionalizm. Czy integracja z lokalną społecznością jest ważna?
MKG: Integracja lokalna jest bardzo ważna. Stąd współdziałanie z wieloma szkołami, przedszkolami, stowarzyszeniami, towarzystwami, instytucjami kultury i fundacjami na różnych polach. Oni pomagają nam, my pomagamy im, a w rezultacie końcowym wychodzą świetne spotkania, warsztaty, konkursy itp. Taka najświeższa współpraca to tegoroczne Narodowe Czytanie „Wesela” Wyspiańskiego. Zespół folklorystyczny Psarzanie pięknie wykonywał regionalne pieśni w przerwach czytania. Ich stroje, śpiew i gra na instrumentach wzbudziła zachwyt. W bibliotece mamy nawet kółko dziewiarskie, w którym panie regularnie, co drugi wtorek, spotykają się i „włóczkują”, a raz w roku w Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych. Przy tym, oczywiście rozprawiają o pasjonujących lekturach.
BMM: Jakie jest największe marzenie bibliotekarzy, a jakie czytelników MBP w Trzebini?
MKG: Śmiało mogę powiedzieć, że marzenie nasze i czytelników jest wspólne. Nowy lokal, typowo dostosowany do potrzeb naszej biblioteki. Rośniemy organizacyjnie i pod względem liczby księgozbioru, a metrażowo niestety nie. Ale nowa, powiększona, przestrzeń byłaby spełnieniem marzeń! Większe powierzchniowo agendy, duża sala na spotkania i imprezy kulturalne, duży magazyn, większe zaplecze administracyjne… Niektórzy czytelnicy mówią nam nieraz, że pójdą do burmistrza, żeby wybudował nam nową bibliotekę.
BMM: Jak Pani widzi swoją bibliotekę za 10 lat?
MKG: Tak na poważnie, to widzę ją wciąż w trakcie przemian i nadążającą za dalszym postępem. Oczywiście z zachowaniem marginesu braku spektakularnych zmian dla tych z naszych czytelników, którzy zmian nie lubią lub nie potrzebują. Widzę nas wszystkich jako zwartą i solidną grupę, w której nawet jeśli dochodzi do różnicy zdań, to jest to różnica konstruktywna. I widzę naszą bibliotekę jako integralną część różnych społeczności i grup, które działają razem na rzecz uatrakcyjnienia oferty kierowanej do mieszkańców Trzebini i okolic.
Nas bibliotekarzy z kolei widzę jako wciąż otwartych i bardzo komunikatywnych. Takich, do których czytelnicy uśmiechają się na ulicach i w sklepach, takich, ze względu na których czytelnicy przychodzą na różne spotkania, bo wiedzą, że będą one profesjonalnie przygotowane. W końcu takich, z którymi czytelnicy po prostu wciąż lubią porozmawiać przy bibliotecznej ladzie, ale nie tylko na biblioteczne tematy. Bo przecież także po to jesteśmy! I pomarzę raz jeszcze! Za 10 lat zdecydowanie widzę naszą Bibliotekę w nowym budynku, takim na miarę XXI wieku, ale z nutką sentymentalizmu dla tradycji.