Aż 37 tys. zł należności za przetrzymane książki zapłacili czytelnicy bełchatowskiej biblioteki. Dlaczego tak dużo? Jaką należność wpłacił rekordzista, który zapomniał o terminowym zwrocie?
Problem z nieoddawaniem książek i innych zbiorów do bibliotek jest powszechny. Ostatnio pisałam o bookcrossingu jako sposobie na darmowe książki, teraz warto przytoczyć temat poruszany w serwisie belchatow.naszemiasto.pl.
W tekście Grzegorza Maliszewskiego wypowiada się dyrektor Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Bełchatowie. Wskazuje ona na to, że w bibliotece działa system powiadomień o zwrocie wypożyczonych zbiorów, ale także przypominający o naliczonej karze.
Od półtora roku działa tu system powiadamiania o przetrzymywaniu książek. Działa on tak, że do czytelników, którzy przetrzymali woluminy, automatycznie wysyłany jest sms lub e-mail z przypomnieniem. System reaguje już po przetrzymaniu książki o jeden dzień. Jeśli od terminu, w jakim dany tom powinien być zwrócony minie 30 dni, system przypomina nie tylko o tym, że książkę trzeba oddać, ale i o tym, że już została naliczona kara.
Dla spóźnialskich czytelników, którzy nie oddają książek w terminie, po zawiadomieniach listownych, czeka w końcu pozew do sądu. Z materiału dowiadujemy się również o statystykach dłużników i skuteczności wezwań do zapłaty.
Z danych biblioteki wynika, że w 2017 roku dłużnicy wpłacili do kasy placówki łącznie 37 tys. zł. Rekordzista (po wezwaniu ostatecznym) wpłacił aż 2,1 tys. zł!
Czytaj więcej na belchatow.naszemiasto.pl
Źródło zdjęć: pixabay.com
Fundacja zapłaciła 2,25 mln dolarów kary za książki przetrzymywane przez dzieci i młodzież