Czerwone kamizelki to znak rozpoznawczy wolontariuszy podczas Światowego Kongresu Bibliotek i Informacji. Nad organizacją wydarzenia prężnie pracuje grupa wolontariuszy – 260 osób z 40 krajów takich jak: Malezja, Egipt, Wielka Brytania, Saint Lucia, Japonia. Najliczniejsze przedstawicielstwo czerwonych kamizelek to oczywiście Polska (160 osób).
Uczestnicząc w Kongresie mogłam przyjrzeć się bliżej pracy wolontariuszy i porozmawiać z nimi. Poznajcie wspaniałe osobowości oraz ich opinie o pracy i kongresie.
– Wolontariat jest wymagającym doświadczeniem. Z jednej strony moją motywacją do zostania wolontariuszem było zwolnienie z opłaty konferencyjnej. Z drugiej to wydarzenie stanowi okazję do lepszego poznania kongresu i sposobu jego organizacji. Jako wolontariuszka mogę być bliżej wszystkiego. Ponadto spotkałam wielu interesujących ludzi reprezentujących różnorodne środowiska kulturalne i posługujących się odmiennymi językami – o swoich doświadczeniach mówi Dragana Stolić z Univerzitetska biblioteka „Svetozar Marković” w Belgradzie (Serbia).
Wolontariat
Aby zostać wolontariuszem trzeba było spełnić szereg wymagań. Największym plusem wolontariatu okazało się zwolnienie z wysokiej opłaty konferencyjnej. Jednak oprócz samej możliwości uczestnictwa w Kongresie wolontariuszom przydzielono różne zadania. Były to m.in.: obsługa sal, pomoc w trakcie trwania poszczególnych sesji, dystrybucja materiałów konferencyjnych, obsługa punktów informacyjnych w różnych strategicznych punktach Wrocławia, informowanie uczestników o bieżących wydarzeniach i wskazywanie drogi, pomoc w wycieczkach dla grup zorganizowanych. Praca wolontariuszy była nadzorowana przez supervisor’ów – łącznie 14 zespołów.
– Każdy supervisor zajmuje się swoją grupą i innymi zadaniami. My jesteśmy grupą od wydawania materiałów konferencyjnych. Zajmujemy się też Business Center, czyli wyszukiwaniem materiałów, których potrzebują delegacji, ich drukowaniem, opracowywaniem, skanowaniem itd. – tłumaczy supervisor Joanna Tarasiewicz na co dzień zatrudniona w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej im. KEN w Lublinie.
– W mojej grupie wolontariuszy mamy przemiłe osoby z Serbii, Azerbejdżanu, Węgier, Pakistanu, Saint Lucia i Libanu. Jesteśmy grupą wielojęzyczną, z czego bardzo się cieszymy, ponieważ jesteśmy w stanie podszlifować sobie język i spotkać ciekawe osobowości z innych kultur i bibliotek. Wszyscy są nastawieni pozytywnie, bardzo cieszą, że tutaj są – to dla nich świetna zabawa i zdobywanie nowych doświadczeń – dodaje supervisor Joanna Tarasiewicz.
Czerwone kamizelki
Znakiem rozpoznawczym każdego wolontariusza były czerwone kamizelki z napisem „Ask me”. Każda osoba otrzymała, oprócz charakterystycznego ubioru, komplet materiałów informacyjnych opisanych w Volunteer Manual i Job Descriptions oraz identyfikator z flagą kraju, którego językiem się posługuje.
Praca dla wolontariuszy rozpoczęła się 2 dni przed Kongresem podczas których przygotowywano przestrzeń Hali Stulecia na przyjęcie ponad 3 tys. gości. Pierwsze pytania do wolontariuszy pojawiały się w sekcji rejestracji oraz sekcji materiałów konferencyjnych – to tu spotkałam najbardziej przyjaznych wolontariuszy.
Na terenie całego obiektu było naprawdę bardzo czerwono – nie dlatego, że panowała gorąca atmosfera, ani z racji emocji, które towarzyszyły kongresowi, ale za sprawą wszechobecnych wolontariuszy w czerwonych kamizelkach. Każdy z nich był pomocny, życzliwy i przyjazny. Bariera językowa nie stanowiła wielkiego problemu. Niestety w biurze wolontariuszy w środę po południu spotkałam się z niemiłą sytuacją – był to przypadek jednorazowy, ale niesmak pozostał.
Poza swoimi obowiązkami wolontariusze w ramach możliwości uczestniczenia w Kongresie brali udział w sesjach, rozmowach kulturowych i integracji.
– Wolontariat jest ok. Bardzo lubię swoją pracę na kongresie. Zajmuję się identyfikatorami da uczestników, dzięki czemu mogę spotykać wielu nowych ludzi. Jest też czas na luźne rozmowy na przykład z Polakami zaczęliśmy tłumaczyć różne słowa na język węgierski i to byłą świetna zabawa – wspomina jeden z dyżurów Marton Nemeth, National Széchényi Library (Węgry).
Za wolontariat podczas kongresu odpowiedzialne było Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich.
– Główną barierą była jednak opłata konferencyjna, dlatego właśnie powstały programy stypendialne i wolontariat – żeby jak największej grupie młodych bibliotekarzy udostępnić możliwość uczestniczenia – powiedziała Elżbieta Stefańczyk, przewodnicząca SBP w wywiadzie dla Lustra Biblioteki.