– Kiedy dyrektorem Instytutu Książki został Dariusz Jaworski, okazało się, że nasza wiedza nie jest do niczego potrzebna. Minął rok, a spójnego programu promocji literatury polskiej za granicą czy promocji czytelnictwa w Polsce wciąż nie ma – mówi Elżbieta Kalinowska.
Pod koniec stycznia Instytut Książki zaprezentował swoje plany na jedną z dwóch największych na świecie imprez branżowych w branży wydawniczej. Targi Książki w Londynie odbędą się między 14 i 16 marca. Polska jest gościem honorowym. IK powołał „pisarską reprezentację Polski”(…)
Rozmowa z Elżbietą Kalinowską, do grudnia 2016 r. wiceszefową Instytutu Książki
MILENA RACHID CHEHAB: IK zaprezentował plan na Targi Książki w Londynie, których Polska jest w tym roku gościem honorowym. Coś panią zaskoczyło?
ELŻBIETA KALINOWSKA: Mniej zaskoczyło mnie porównanie pisarzy do piłkarzy, bardziej sformułowanie, którego dyrektor Dariusz Jaworski użył w oficjalnym komunikacie: „nasza jedenastka mogłaby się zmierzyć – jak równy z równym – z reprezentacją dowolnego kraju”. To wręcz obraźliwe dla naszych pisarzy, bo nie chodzi o to, żeby wystawiać ich do rywalizacji i patrzeć, jak sobie radzą w obronie czy ataku i czy „pobiją” pisarzy z jakiegoś innego kraju. Zabieramy ich do Londynu, bo są po prostu świetni.
(...) Czyli kompromitacji nie będzie? Po listopadowej wpadce, gdy wicedyrektor IK Krzysztof Koehler twierdził, że „moralną powinnością” Brytyjczyków jest wydawanie polskiej literatury, a w jego prezentacji (podobnie jak w prezentacji wydawcy Tadeusza Zyska) część nazwisk pisarzy była przekręcona, można było spodziewać się najgorszego.