W samym roku 2014 w Polsce ukazało się prawie 33 tysiące tytułów książek*. Specjaliści od promocji w wydawnictwach prześcigają się w pomysłach, jak to wszystko sprzedać na naszym słabym rynku.
W świecie filmu to standard. Z napisów końcowych dowiemy się, kto odpowiadał za promocję i public relations danego tytułu. W przypadku książek tej praktyki nie ma, choć znaczenie pracowników i ich wpływ na ostateczny wygląd publikacji wzrasta z roku na rok.
– W pierwszej dekadzie transformacji wydawnictwa działały w chaotyczny i nieprofesjonalny sposób. Tysiące oficyn powstawało i upadało. Produkcja książki była tania, nie poświęcano wiele uwagi korekcie, jakości papieru, nie była potrzebna promocja. Profesjonalizacja nastąpiła na przełomie wieków. Wtedy powstał tak naprawdę rynek książek wraz z jego typowymi zjawiskami, obejmującymi także reklamę. Pojawiły się nowe dla Polski zawody, np. agenta literackiego czy pracownika promocji – tłumaczy socjolożka Alicja Pałęcka, współautorka badań o polskiej literaturze po roku 1989.