spot_img

Naj… Biblioteki Śląskiej! cz. IV

Przedmiotem tej części cyklu „Naj…”, przygotowywanego przez Bibliotekę Śląską, są zbiory najdziwniej zniszczone.

Najstaranniej odtworzony rękopis

Pierwszy z nich to rękopis „nadgryziony zębem czasu” (ale też najstaranniej odtworzony przez Pracownię Konserwacji BŚ). Podczas remontu gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego odnaleziono ołowianą tubę z aktem erekcyjnym, podpisanym w trakcie uroczystości poświęcenia nowego gmachu Sejmu Śląskiego i Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach w niedzielę 5 maja 1929 roku.

Niestety, zwinięty w rulon arkusz przed włożeniem do ołowianej tuby i wmurowaniem w ścianę nie został dostatecznie zabezpieczony i uległ zniszczeniu. Pracownia Konserwacji Biblioteki Śląskiej miała więc bardzo trudne zadanie, ale na szczęście w Archiwum Państwowym w Katowicach zachował się drugi egzemplarz, który posłużył jako wzór do rekonstrukcji. Z rękopiśmiennych szczątków udało się częściowo odtworzyć ten ważny dokument. Jak wyglądała praca konserwatorska i jaki był jej efekt można zobaczyć na filmie i zdjęciach.

A wraz z aktem fundacyjnym w zbiorach Biblioteki Śląskiej znalazł się jeden z najcięższych zabytków, czyli ołowiana tuba, która choć bardzo ciężka i masywna nie ochroniła rękopisu.

Najdziwniej zniszczona księga

W starodrukowych zbiorach Biblioteki Śląskiej znajdują się aż trzy egzemplarze siedemnastowiecznej kroniki Śląska Jakuba Schickfussa. Autor tego ważnego dzieła żył w latach 1574–1636, był doktorem praw, radcą dworu książąt brzeskich, radcą cesarskim oraz urzędnikiem skarbowym kamery na Górnym Śląsku, a swój wolny czas poświęcał na studia historyczne. Ich efektem była obszerna „New Vermehrte Schlesische Chronica” wydana w Lipsku w 1625 roku, będąca nową, uzupełnioną edycją słynnej kroniki Joachima Cureusa. Jeden z naszych egzemplarzy, dość gruby (choć nie najgrubszy w zbiorach Biblioteki) jest… „ranny”.

Na okładzinie górnej widoczne są dwie niewielkie dziurki, ale przechodzące na wylot przez cały tom – wszystkie 742 karty i okładki. Na okładzinie dolnej jest kolejne, jeszcze większe uszkodzenie, również sięgające głęboko. Wygląda to tak, jakby książka została dwukrotnie postrzelona, a także dźgnięta sztyletem lub bagnetem! Jak to się stało? Kiedy? Możemy jedynie snuć domysły…

Z zachowanej na wyklejce dedykacji wynika, że w 1857 roku w Świdnicy książka została podarowana ojcu przez córkę. Na przełomie XIX i XX wieku trafiła do antykwariatu we Wrocławiu (naklejka Koebner’sche Buchhandlung und Antiquariat). Wtedy książka była jeszcze w dobrym stanie. Potem były wojny i niespokojne czasy… Do Katowic tom dotarł z Wrocławia w 1946 roku, już z tymi bardzo nietypowymi uszkodzeniami. Może nasz egzemplarz kroniki Śląska uratował komuś życie?

Źródło zdjęć: BŚ, mat.pras.