spot_img

Matka z wózkiem nie wejdzie do biblioteki

Biblioteka to w założeniu miejsce ogólnodostępne i otwarte dla wszystkich miłośników literatury. Czytelniczka z Bemowa opowiada, że została obcesowo wyproszona z placówki z Pełczyńskiego. Powodem okazało się dziecko w wózku, które według personelu „pobrudzi książki”. List został opublikowany w serwisie tustolica.pl wraz z komentarzem dyrekcji.

W ostatni piątek wraz z roczną córką w wózku udałam się do biblioteki przy ul. Pełczyńskiego 28C, do której należę od lat. Jakież było moje zdziwienie, gdy pracownice placówki (w tym zastępczyni kierownika) poleciły mi zostawić wózek z dzieckiem przy wejściu. Na pytanie, czym spowodowane jest takie żądanie, usłyszałam kolejno: „we wszystkich bibliotekach na Bemowie tak jest”, „panie z wózkami nie mogą mijać się w przejściu” oraz „można pobrudzić książki”. Moje pytanie, czy w takim razie pracownice biblioteki wezmą odpowiedzialność za moje dziecko w wózku, pilnując go, pozostało bez odpowiedzi. Sprawując opiekę nad tak małym dzieckiem obawiam się, że nie mogę pozostawić go bez opieki (panie de facto zajęte były obsługą czytelników, stąd wątpię, czy dałyby radę obserwować dziecko) lub pod opieką przypadkowej osoby, którą widzę po raz pierwszy. Polecono mi także zostawienie przy wejściu wózka (oczywiście na własną odpowiedzialność), wzięcie dziecka na ręce i wybieranie książek w ten sposób (nie wydaje mi się to ani wygodne, ani bezpieczne).Pani Katarzyna, bibliotekarka z zawodu, napisała do nas [redakcji tustolica.pl] poniższy list.

Nadmienię, że jako wieloletnia pracownica biblioteki bardzo doceniam i szanuję pracę bibliotekarzy. Płaczące dziecko (a tak może zdarzyć się w przypadku roczniaka, który nagle traci z oczu matkę) może utrudniać pracę i naukę osobom aktualnie korzystającym z placówki oraz pracującym w niej. W mojej ocenie dziecko takie przeszkadzać będzie o wiele bardziej niż wówczas, gdy grzecznie i cicho siedzi w wózku (a wybieranie odpowiedniej lektury trochę trwa, co wiadomo każdemu wielbicielowi literatury). Moim zdaniem, biblioteka publiczna powinna położyć szczególny nacisk na udostępnianie swoich zasobów matkom przebywającym na urlopach rodzicielskich i wychowawczych, nie zaś powodować ich wykluczenie. Do sklepów, kawiarni, punktów usługowych etc. można bez problemu wejść z dzieckiem w wózku. Dlaczego więc nie można tego zrobić w bemowskich bibliotekach?

Biblioteka: wszystko dla bezpieczeństwa

– Biblioteka to miejsce przyjazne dla wszystkich, także dla rodziców z małymi dziećmi – odpowiada dyrektorka bemowskich bibliotek, Maria Czajkowska. – Rodzice, którzy do nas przychodzą, wózek mogą zostawić przed wejściem do wypożyczalni w środku budynku. Panie tam pracujące przypilnują dzieci. Biblioteka nie ponosi jedynie odpowiedzialności za rzeczy pozostawione w środku. Zakaz, który widnieje w każdej naszej bibliotece, został ustanowiony ze względów bezpieczeństwa, musimy przewidywać niebezpieczne sytuacje. Dzieci mogłyby zrzucić na siebie książki, a wózki miałyby problem, aby się minąć w przejściu. W najszerszych miejscach jest tylko 1,5 m szerokości, więc musimy przewidywać ewentualne zagrożenia i zapobiegać w miarę możliwości nieprzyjemnym incydentom. Coraz więcej bibliotek wyposażonych jest w kąciki dla dzieci, w których można zostawić swoje pociechy – tak jak przy Pełczyńskiego 28c. Zostawiamy tam dzieci takie, które potrafią się sobą zająć. Mniejsze mogą towarzyszyć rodzicom na rękach lub można zostawić je w wózku. Chcąc szukać książek z dzieckiem na rękach warto skorzystać z komputerowego katalogu, w którym zaznaczamy kryteria nas interesujące i system wyszukuje odpowiednie dla nas książki – mówi dyrektorka.

Biblioteka jest miejscem odpoczynku, gdzie powinna obowiązywać cisza. Tymczasem najmłodsi hałasują. Czy nakaz pozostawienia dziecka w wózku za drzwiami placówki to najlepszy kompromis? Czekamy na opinie.

Źródło: tustolica.pl
Źródło zdjęć: tustolica.pl