spot_img

Kradzież książek i kulisy śledztwa w gdyńskiej bibliotece [wywiad]

Biblioteka Gdynia spotkała nieuczciwych czytelników, którzy zrobili sobie źródło dochodu z kradzionych książek. Na pytania o biblioteczne śledztwo odpowiadają Natalia Gromow, dyrektorka biblioteki i jej zastępczyni Magdalena Kruszyńska.

W jaki sposób bibliotekarze odkryli tajemnicze znikanie książek? Jak potwierdzili swoje przypuszczenia?

Pewnie niejednokrotnie byliście w takiej sytuacji: szukacie dla czytelnika książki, która powinna być na półce, tytuł niezbyt popularny, z działu region, nie orientujecie się jak wygląda, więc aby ułatwić sobie poszukiwania wyszukujecie w Internecie okładkę. Łatwiej szuka się książki, gdy wiemy jakiego jest koloru, gabarytów itp. Tak właśnie zrobiła jedna z bibliotekarek w naszej bibliotece. Ku zaskoczeniu koleżanki (na półce brakowało trzech egzemplarzy tego samego tytułu) wujek Google pokazał poszukiwaną książkę na aukcji znanego portalu aukcyjnego, dodatkowo z opisem – usunięte znaki poprzedniego właściciela. Wśród aukcji tego sprzedawcy było jeszcze sporo innych tytułów o podobnej tematyce – wydawnictwa cenne i niskonakładowe. Wszystkie miały informację o usuniętych znakach poprzedniego właściciela. Po sprawdzeniu okazało się, że książki są na naszym stanie ale nie ma ich na półkach. Niewiele myśląc poprosiliśmy sprzedawcę o zdjęcia poszukiwanego przez nas tytułu, przede wszystkim miejsc z usuniętymi znakami własności. Każda biblioteka stawia swoje pieczęcie w określony sposób, charakterystyczny jest również kształt i wielkość pieczęci oraz zapis numeru inwentarzowego, więc byłyśmy niemal pewni, że sprzedawana książka jest nasza.

Chcieliśmy oczywiście sprawdzić to organoleptycznie, a ponieważ sprzedawca nie zgadzał się na odbiór osobisty, nie pozostało nic innego niż kupić książkę. W międzyczasie zespół biblioteki przeprowadził śledztwo i przeszukaliśmy dokładnie aukcje tego człowieka, koncentrując się na tomach z usuniętymi znakami. Po tym byliśmy właściwie pewni, że sprzedawane książki zniknęły z półek naszych filii. Już na tym etapie kilku bibliotekarzy wskazało też potencjalnego podejrzanego czytelnika.

Kiedy zakupiona książka przyszła do nas pocztą, a adres nadawcy zgadzał się z adresem podanym nam przy zapisie do biblioteki – poszliśmy ze sprawą na policję.

Czy sprawcy byli stałymi zarejestrowanymi czytelnikami biblioteki i czy ich dane pomogły w identyfikacji?

Na razie mówimy o podejrzanych, nie wiemy wiele więcej niż z przekazów medialnych, policja jeszcze nie rozmawiała z nami oficjalnie. Osoby podejrzane to para naszych czytelników. Mężczyzna sporadycznie wypożyczał książki na swoje konto, kobieta ma nieopłaconą niewielką należność za zwłokę i od dłuższego czasu nie korzystała, przynajmniej w legalny sposób, z naszych zbiorów. Z tego co wiemy dane były prawdziwe. Dysponujemy również nagraniem z kamer z jednej z filii, które zapisało podejrzane zachowanie tej pary czytelników. Wszystkie nasze ustalenia przekazaliśmy policji.

Ile i jakie książki zostały skradzione?

Nie jesteśmy w stanie teraz tego określić, czekamy na informacje z policji. Wiemy, że w mieszkaniu znaleziono aż 8 tys. książek, wśród nich książki z pieczęciami, również takie przygotowane już do wywabiania znaków własności. Nie wiemy dokładnie, ile z tych książek to nasze pozycje, w między czasie dowiedzieliśmy się pocztą pantoflową, że para była znana w trójmiejskich księgarniach i antykwariatach, a także w bibliotekach w sąsiednich miastach. Liczymy, że w najbliższym czasie uda nam się przejrzeć zabezpieczony zbiór pod kątem naszych zaginionych pozycji.

Czy uda się odzyskać wszystkie egzemplarze i włączyć je ponownie do udostępniania przez bibliotekę?

Liczymy na to, że po zakończeniu działań policyjnych książki, które będziemy mogli zidentyfikować, wrócą na nasze półki. Części z zaginionych zbiorów pewnie nie odzyskamy, podejrzani prowadzili aukcje od dłuższego czasu i niektóre pozycje powędrowały do ludzi.

W jaki sposób biblioteka zabezpiecza i oznacza swoje zbiory?

Biblioteka pieczętuje swoje zbiory w określonych miejscach, nie stosujemy dodatkowych zabezpieczeń. W kilku naszych filiach posiadamy monitoring.

Czy skradzione egzemplarze zostały zdigitalizowane?

Nie, to nie były zbiory archiwalne, raczej książki wydane w ostatnich latach. Wyróżniała je tematyka regionalna, ładne wydania i niskie nakłady.

Czy zdarzył się wcześniej taki przypadek w Gdyni lub Trójmieście?

Na pewno nie w takiej skali. W tym wypadku wygląda niestety na to, że podejrzani zrobili sobie dodatkowe źródło dochodu z książek kradzionych w bibliotekach, księgarniach i antykwariatach. Wydaje się również, że nie było takiej bibliotecznej interwencji. Jesteśmy dumne z tego, że dzięki czujności naszych koleżanek i kolegów, przyczyniliśmy się do ukrócenia tego procederu.

„Napad na bibliotekę” jest dość nietypowy. Co sądzisz o takim czynie?

Natalia Gromow: Książki w bibliotekach publicznych są naszą wspólną własnością, a ideą biblioteki jest udostępnianie swoich zbiorów jak najszerszemu kręgowi czytelników. Dlatego osoba, która okrada bibliotekę okrada nas wszystkich. Nie mam absolutnie na myśli tego, że kradzież ze sklepu jest bardziej moralna, chodzi mi przede wszystkim o społeczny wymiar takiego czynu.

Czy jest złoty środek, by biblioteki mogły ustrzec się takich sytuacji?

Natalia Gromow: Nie ma złotego środka – oczywiście możemy bronić się przed nieuczciwymi korzystającymi stosując drogie zabezpieczenia, broniąc się przed wolnym dostępem albo „śledząc” odwiedzających nas gości. Ale przecież nie o to chodzi. Wizyta w bibliotece ma być przyjemnością, a bibliotekarz nie jest strażnikiem tylko przewodnikiem po świecie literatury. Dlatego tak ważne jest zaufanie, którym darzymy się nawzajem z czytelnikami. I to zaufanie całkowicie zasłużone – na szczęście skontra pokazują, że ubytków jest stosunkowo niewiele. Natomiast zaufanie nie zwalnia nas z dbałości o nasze zbiory, także pod względem wyłapywania nietypowych sytuacji i poszukiwania znikających książek. Chodzi przecież o to, żeby to, co mamy w bibliotece było dostępne dla wszystkich – dlatego czasem musimy zmieniać się w śledczych i tropić nieuczciwych czytelników.

Źródło zdjęć: Biblioteka Gdynia, mat.pras.